środa, 24 lutego 2016

Najtrudniejsze pierwsze kroki - poszukiwania czterech kątów we Florencji

Podróż w nieznane jest zawsze nie lada wyzwaniem. Niezależnie od tego, jak długo by się do niej przygotowywało, prawda jest taka że nigdy nie jest się do niej w pełni gotowym. Dlatego też pomimo tego, że planowałam wyjazd od wielu miesięcy, w pewnym momencie dopadł mnie niesamowity strach. Niby znałam włoski, ale czy wystarczająco dobrze? Czy wytrzymam tak długo z dala od domu? Gdzie znaleźć mieszkanie?

To ostatnie pytanie dreczylo mnie najbardziej. Znalezienie mieszkania nie było łatwe,
a osobiście znam przypadek Erasmusa, który wrócił do Polski po bezowocnych poszukiwaniach.
Strony takie jak bakeca, owszem, były pełne ofert dotyczących wynajmu, ale znalezienie na nich czegoś i tak nie było łatwe. A przeciwności losu pojawiło się naprawdę wiele. W moim przypadku największy problem wynikal z faktu, że jechałam ze znajomymi i poszukiwalismy małego M-3 lub ewentualnie dwóch pokoi w jednym mieszkaniu. Ponad tydzień spędziliśmy przeglądając niemal całymi dniami oferty i wysyłając maile. Wiadomości zwrotnych otrzymaliśmy jednak niewiele,
a odpowiedzi niemal zawsze były negatywne. Problemem często był zbyt krótki okres wynajmu lub opłaty pobierane w momencie zawarcia umowy przez agencję nieruchomości.
Najgorsze było to, że kiedy już myślałam, że znaleźliśmy idealne mieszkanie – co prawda w niezbyt urzekającej lokalizacji, ale za to w korzystnej cenie - okazało się że trafiliśmy na oszusta. Ogłoszenie na początku nie wzbudziło żadnych podejrzeń. Dobrą cenę tłumaczyłam sobie położeniem na obrzeżach miasta. Wszystko szło po naszej myśli aż do momentu, kiedy chcieliśmy ustalić termin oglądania mieszkania. Wtedy okazało się że właściciel rzekomo mieszka w Grecji i dlatego prześle nam klucze za pośrednictwem Airbnb. Oczywiście po uiszczeniu czynszu za pierwszy miesiąc oraz kaucji, łącznie ponad 1100 euro. Link do oferty został wysłany niby za pośrednictwem platformy, ale z niemieckiego adresu e-mail. Strona natomiast miała hiszpański adres i nic nie było na niej aktywne. Zastanawiający był także brak podobieństwa pomiędzy zdjęciem właściciela zamieszczonym tam oraz w dowodzie osobistym, który wysłał nam wcześniej. Dla stuprocentowej pewności napisałam jeszcze do Airbnb z pytaniem, czy mail faktycznie został wysłany przez nich. Ich odpowiedź nie była zaskoczeniem – właściciel mieszkania był oszustem.
 
Ostatecznie udało nam się znaleźć dwa pokoje w centrum miasta. Cena wynajmu jak na Florencję była umiarkowana. Za pokój jednoosobowy płaciłam 350 euro plus opłaty (udało mi się zbić cenę
z 400 euro), natomiast moi znajomi – 500 euro za pokój dwuosobowy z osobną łazienką.
 
 
Mieszkając w starym budownictwie we Włoszech trzeba być jednak świadomym kilku rzeczy. Po pierwsze, niektóre pokoje mogą nie mieć okien. Tak, wiem, wydaje się to absurdalne, ale zdarza się. Znam to niestety z własnego doświadczenia. W moim pokoju co prawda było okno, ale wychodziło na klatkę schodową, dlatego też trudno było w nim odróżnić pory dnia.
Innym, bardziej powszechnym utrapieniem były problemy z ogrzewaniem w zimie. Piecyki gazowe są kosztownym rozwiązaniem (gaz we Włoszech jest bardzo drogi!), a grube mury i niewielka ilość wpadającego do środka światła sprawiały, że wewnątrz było przerażająco zimno. Czasami było tak źle, że musieliśmy siedzieć w domach w kurtkach.
Mimo wszystko mieszkanie w centrum Florencji miało wiele zalet: pozwalało poczuć prawdziwy klimat miasta, umożliwiało unikanie korzystania z komunikacji miejskiej, ale największym plusem była bliskość innych Erasmusów – większość z nas mieszkała w okolicach starego miasta. Nie bez znaczenia były też dostępne na wyciągnięcie ręki zabytki, bary, lodziarnie i kluby.
 
 
J.
 
"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj." – Mark Twain 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz